8 września 2012

Magiczne domki.


Jesienne zdjęcie, z poprzedniego roku. Kalendarz wróży lato, jednak lato już dawno nas opuściło, poszło dalej, dać trochę siebie dla innych... Jesień idzie pełną parą - zimno, mokro. Dziś pokazało się słoneczko, tak pięknie się uśmiecha. Wiatr jednak przechodzi przez skórę, co powoduje, że spędzanie dłuższego czasu na świeżym powietrzu staje się, dla mnie, niemożliwe. Lato, to pora roku, w której czuję się, że jestem sobą i na właściwym miejscu. Jesień, ta zimna i mroźna zakłóca mój umysł, a jednak, kiedy pokażą się kolorowe liście - wszystko staje się inne. Natomiast, zima, lekko wybija mnie z drogi.


Pierwsza podróż autobusem przebiegła przyjemnie, to zaskakujące, że słowo "autobus" połączyłam ze słowem "przyjemnie", bo co w tym przyjemnego? A jednak! Ludzie, jak to ludzie - nic w nich przyjacielskiego, w szczególności w młodzieży, co wartość "czegoś więcej" jest dla nich nijaka, nieznana. 
Dlaczego więc, moja poranna podróż stała się uciechą i inną od poprzednich? 
(...)
Rosa tego ranka była dość widoczna, szczególnie na łąkach, wysokich trawach. Słoneczko lekko wychodziło, aby się przywitać, co spowodowało, że zauważyłam na tych wysokich źdźbłach mnóstwo, naprawdę setki pajęczych sieci. Jedna za drugą, małe-duże, pajęcze domki. Muśnięcia słońca pokazały każdą nić - tak pięknie mieniły się wśród blasku promyków. Widok był niesamowity, pierwszy raz w życiu widziałam tak piękny efekt stworzony przez grono pajęczaków. Złociste, posrebrzane sieci przypominały mi łapacze snów, wyglądało to, jak "obozowisko" Indianin (pajęczych Indianin). Choć, to może brzmi śmiesznie, a ja panicznie poję się pająków, widoku nigdy nie zapomnę! I życzę każdemu, aby coś takiego zobaczył, wielka łąka i tysiące pajęczych domków - nie do opisania!


To nie wszystko, co spowodowało radość w mojej duszy i uśmiech na twarzy. Praktycznie każdego ranka spotykam na swej drodze, po lewej stronie, przy tym samym lasku, na tej samej polanie stadko sarenek. Tym razem nie było inaczej, rodzinka saren spokojnie wędrowała po polanie, smakując porannej trawy. Moja osoba chyba przyciąga do siebie te kopytne zwierzęta, gdy ostatnio byłam z Werą i Brutusem na spacerze po naszym lesie, ku mojemu zdziwieniu ukazała się sarna, tuż trzy metry przede mną (moje 4-nożne przyjaciele były już wśród sosen i świerków obwąchując wszystko dookoła), stała i przyglądała się mojej osobie, ze spokojem w oczach, jakby widziała mnie codziennie, jakbym nie zrobiła na niej żadnego wrażenia. Usłyszała psy i pobiegła dalej - myślę, że często przechadza się po naszym polu, co jakiś czas widuję sarenki przez okno w kuchni. (...) Jadąc dalej, moje oczy skierowały się ku małemu liskowi, który stał na tej samej polanie, 3 metry od drogi, zastanawiając się, czy przejść na drugą stronę jezdni (wydawał się spokojny i rozsądny), to takie mądre stworzenia. (...) Jadę dalej. Konie, tak bardzo kocham konie. Stado koni zimnokrwistych wędrowała po swojej części terenu. Potężne, piękne konie - sam widok, same one sprawiły, że zamarzyłam się przez chwilę...Będąc w połowie drogi do miejsca, spostrzegłam krowy, nic w tym nadzwyczajnego, bo przecież widzę je codziennie. Jednakże, nigdy nie widziałam krowy, która by biegła. Te natomiast, hopsały swoim stadkiem do pobliskiej grupki innych muciek. Podrygiwały zadowolone i pełne energii, to rzadkość spotkać łaciate hopsające, szczęśliwie i z werwą w duszy. Dla mnie, to rzadkość. (...)
  


























WRÓCIŁAM.
ZAMKNĘŁAM FURTKĘ, ODWRÓCIŁAM SIĘ DO NIEJ PLECAMI, OPIERAJĄC SIĘ. ZAMKNĘŁAM OCZY, GŁĘBOKI WDECH ŚWIERZEGO POWIETRZA I SPOKOJNY LECIUTKI WYDECH. OTWIERAM OCZY, WIDZĘ MOJE PSY, NIEZMIERNIE URADOWANE, BIEGNĄ SIĘ ZE MNĄ PRZYWITAĆ.
JAK DOBRZE BYĆ W DOMU.






6 komentarzy:

  1. Też bym chciała zobaczyć takie pajęcze domki w promieniach słonecznych ;P
    Ciekawy post ;)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie tak czasem pospacerować po polu. Kiedyś często tak wędrowałam, teraz po przeprowadzce do Wrocławia nie mam za bardzo ani czasu ani możliwości.

    Natomiast, co do jeżyków. Pigmejskie maluchy znacznie różnią się od swoich europejskich kuzynów, one by szybko padły jak by zostały wypuszczone w naszym klimacie, bo muszą mieć temperaturę w zakresie 18-28*C gdyż gdy mają chłodniej mogą wpaść w hibernacje bardzo niebezpieczna dla ich życia. No, a z innych różnic to są mniejsze i bardziej kolorowe ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesień się zbliża, to widać.
    Choć tak fajnie by było gdyby lato zostało na dłużej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka ciekawa ;)
    Zdjęcia śliczne ;)

    Pozdrawiamy :*

    OdpowiedzUsuń
  5. jak ja lubię takie pola!
    co do torby to pani i tak ją zawsze zabiera :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne zdjęcie z tym tygrzykiem :).
    Spacery o tej porze (kiedy wschodzi słońce) są naprawdę bardzo przyjemne.

    OdpowiedzUsuń