28 kwietnia 2013

Słodka buntowniczka


Nie wiem, czy to jest dzień refleksji i zadumy, czy powoli się wypalam, ale zdecydowanie opadają mi ręce. 
Bez dwóch zdań, Werka jest słodką i kochającą psinką, pełną radości, miłości i domowego spokoju, emocjonalnego opanowania. Jednak na podwórku wszystko się zmienia - obszczekiwanie ludzi i zawsze gonienie wokół płotu tego samego ciągnika oraz innych psów, gryzienie kół mojego roweru/rolek/deski/hulajnogi (chyba wszystko co jeździ oprócz naszych samochodów), ciągłe kłótnie z Brutusem, skakanie na jego plecy i podgryzanie go, atakowanie sprężarki i wściekanie się gdy ktoś gra na trąbce czy flecie. Zdecydowanie Wera jest psem problemowym, który potrzebuje pomocy. Mimo ciągłej pracy nad tym co ją "denerwuje", udaje mi jedynie wyeliminować rower itp. W innych sytuacjach jest tak wyłączona, że wołanie, czy pisk ( by zwrócić na nią uwagę) nie działają. Jestem pewna, że praca z dobrym behawiorystą szybko by nam pomogła. I to jest właśnie powód do śmiechu, albo do płaczu, bo w mojej okolicy nie ma żadnego psiego psychologa. 
Jak teraz sobie z tym pomóc?
Każdy zapewne wie, że mieszkanie w małej miejscowości, to nie tylko cisza i spokój, ale często wielkie ograniczenia i brak jakichkolwiek możliwości, rozwijania siebie... Zawsze starałam się i wciąż się staram dbać o moje psy jak najlepiej, zapewnianie im dużo ruchu, pracy umysłowej, ciekawe spacery/zajęcia i naprawianie naszych problemów. Te, problemy Wery chyba mnie przerastają, bo naprawdę już nie wiem jak ją tego oduczyć - ona się z tym męczy i przy okazji ja dostaję białej gorączki. Coś wisi nad naszym podwórkiem, że na spacerach Werka spisuje się dobrze.
Z jednej strony słodka, a z drugiej...zbuntowana.

13 komentarzy:

  1. No jedyne co Wam pozostało do dużo solidnej pracy ;) Musicie znaleść kogoś doświadczonego kto by Wam jeszcze mógł ją opanować:D
    Też mieszkam w małej jak to powiedzieć, i wiem, że to naprawdę ogranicza, przez chyba miesiąc szukałam psiego klubu agility i znalazłam chyba 30 km. od nas :(
    Życzę opanowania Twojej 'buntowniczki" :P

    OdpowiedzUsuń
  2. ja dzisiaj padam ... jestem niesamowicie zmęczona.

    jeżeli chodzi o Werę być może znajdziesz coś w pobliżu Twojej miejscowości,życzę powodzenia w szukaniu.!

    pozdrawiam i zapraszam do nas. --> http://baddy-wspanialy-labrador.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Może dałoby się chociaż zadzwonić do kogoś po radę, albo skontaktować się telefonicznie? To na pewno nie to samo co prawdziwa konsultacja, ale może zyskałabyś jakies konkretne rady, co robić...

    OdpowiedzUsuń
  4. Życzymy Wam wytrwałości w pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh , moja sunia też taka jest .. nie jesteś tylko jedna ... :) zapraszam do mnie :http://domi82615.pinger.pl/ . Blog bardziej młodziezowy bo mam 13 lat . :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy psiak musi przejść okres buntowania =)
    Lecz z pomocą przewodnika zawsze dojdą do celu...
    Wam tego tez życzę!

    Pozdrawiam Natalka i Beny

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie znalazłem jakiegos boksera w blogosferze! - zapraszam do mnie

    http://stefanboxer.blogspot.com/2013/05/pies-w-kinie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Poprzednie też żadnego nie widziałam. :)

      Usuń
  8. bardzo fajny blog, będę często wpadać , zapraszam tez do mnie:)mam nadzieje że znajdziecie coś ciekawego dla siebie

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Super blog! Chciałabym cię zaprosić na mojego bloga www.wako.cba.pl jeśli chcesz możemy się nawzajem polecić (reklamować) w linkach :) Będę tu częściej wpadać! Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas jest podobnie... Niestety:(
    Wera jest słodziutka:)
    Będę często odwiedzała:D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://mila-tosia-lola.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, z tego co wiem (ale nie jestem ekspertką), wiele problemów behawioralnych ma źródło w zbyt małej dawce ruchu. Pies zmęczony - pies szczęśliwy. Z moim psem to się sprawdza - bardziej szaleje, kiedy ma mniej ruchu. Dodatkowo mieszkamy w mieście więc np. w okresie zimowym, kiedy czułam się wypalona w związku z problemami które sprawiał, każdy spacer to była męczarnia - agresja ofensywna, szczekanie na psy i ludzi, napięcie, gorszy kontakt między nami. Zaczęłam od zwiększonej dawki ruchu, żeby regularnie wywalał z siebie energię i potem łatwiej mu się opanować. Może to jest jakiś pierwszy krok dla Was? (nie czytałam jeszcze innych notek bo dopiero tu trafiłam)
    zapraszam też do siebie na www.pieswwarszawie.pl

    OdpowiedzUsuń